Wydanie 2012r.
Oprawa broszurowa.
Strony 216.
Format 14,5x20,5cm.
\"Literatura faszystowska w obu Amerykach\" to naśladująca słowniki literackie encyklopedia pisarzy, którzy... nie istnieli - zbiór anegdotycznych biografii zmyślonych profaszystowskich autorów, będący swego rodzaju parodią niechlubnych nurtów w literaturze Ameryki Łacińskiej. Książka, choć przepełniona inteligentnym humorem, nie zawsze skłania do śmiechu. W tej nietypowej formie autorowi udało się zawrzeć refleksje na temat literatury i polityki oraz ich wzajemnego przenikania się. Popis tej samej pomysłowości, fantazji i swady, którymi zachwycili się czytelnicy \"Dzikich detektywów\".
Fenomenalna, niezwykła, opowiedziana z charakterystycznymi dla Bolano ironią i poczuciem humoru , tajemnica pewnego morderstwa
Lodowisko to rozpisana na trzy głosy opowieść o tajemniczej zbrodni popełnionej w anonimowym miasteczku na Costa Barva. Bohaterami są chilijski emigrant, któremu co prawda interesy idą jak z płatka, jednak jego życie osobiste jest pasmem porażek a pisarskie aspiracje pozostają niespełnione, jego przyjaciel, meksykański poeta przymierający głodem, znajdujący sezonową pracę nocnego stróża na kempingu oraz kataloński karierowicz, pracownik urzędu miasta o niepohamowanych ambicjach, zakochany w pięknej, kapryśnej łyżwiarce szaloną i nieodwzajemnioną miłością, jaka doprowadzić może tylko do katastrofy.
Tytułowe lodowisko, zbudowane nielegalnie w opuszczonym Pałacyku Benvinguta - epigońskim i zdegenerowanym wytworze katalońskiej architektury secesyjnej, stanowi centrum tej opowieści. To właśnie ono jest przyczyną i zarazem scenerią nieuchronnej tragedii, której zapowiedź od pierwszych stron wisi w ciężkim, gęstym od upału powietrzu letniego kurortu.
W tej książce jest wszystko to, do czego Bolano zdążył nas przyzwyczaić.
Są dziwnie splatające się ludzkie losy: na przykład reportera, który uprowadził dwóch chłopców z indyjskiego burdelu. Ale są też losy na oko banalne.
Jest Meksyk i Latynosi w Europie.
Są poeci i warsztaty poetyckie.
Jest biznes pornograficzny i jego gwiazdy.
Są wątki autobiograficzne - jak wakacje w Acapulco i więzienie w Chile.
I jest oczywiście Arturo Belano!
Ale są też rzeczy, które mogą nas zaskoczyć.
Bolano piszący opowieść o duchach?
Bolano uprawiający realizm magiczny i to jeszcze z piłką nożną w roli głównej?
Dziwki i morderczynie, drugi zbiór opowiadań pisarza, pokazuje, że Bolano czuł się w formach krótkich równie dobrze, jak w opasłych powieściach. Te różnorodne teksty powracają do stałych wątków, ale też pokazują nowe ścieżki. A wszystko to czysta, stuprocentowo literacka proza, jak zawsze u autora, żywiołowa, drapieżna, namiętna. No bolanowska po prostu!
Zbiór opowiadań z wyróżnionym Sensini , które dostało nagrodę miasta San Sebastián; charakterystyczne bolanowskie gawędy, w jakimś stopniu autobiograficzne; w opowiadaniach pojawiają się wątki rozwinięte później w Dzikich detektywach.
Bolano ma ewidentnie rękę do opisywania szaleńców, których pokazuje w całej krasie ich obłędu, ale też bez przerysowania i przesady. Ukazuje ludzkie losy, powikłane, czasem dziwne. To bardzo solidny tom, równy i spójny. Opowieści przeważnie utrzymane są w tonie lekko humorystycznym, a jednocześnie refleksyjnym. Takie gawędy, jakich dobrze słuchałoby się przy piwie bądź tequili, ale zarazem kapitalne literacko.
Argentyński pisarz regularnie startuje w konkursach literackich, żeby podreperować domowy budżet. Mierny poeta, Enrique Martín, popełnia samobójstwo, zapisując wcześniej ścianę tajemniczymi literami. Wziętą aktorkę porno łączy niesłychanie silna więź ze starym, schorowanym eks-gwiazdorem. B i X mają skomplikowany romans - X ma poważne problemy ze sobą, w końcu zostaje zamordowana - rozmowy telefoniczne mają z tym istotny związek.
Wydanie 2012r.
Oprawa twarda.
Strony 1008.
Format 15,0x21,0cm.
Bolano stworzył ostateczne zwieńczenie swojej niesłychanej pisarskiej ambicji, ale zarazem wyznaczył nowe granice tego, co można zawrzeć w formie powieści w naszym coraz bardziej przerażającym post-narodowym świecie. Jonathan Lethem, „New York Times Book Review”
Pisząc 2666, Bolano zapewne zdawał sobie sprawę, że umiera. Dlatego warto czytać tę książkę jak testament pisarza, który zna swoją wartość i wie, co ma do przekazania światu. Ale jako mistrz niedopowiedzenia i otwartych zakończeń nie komunikuje tego wprost. Musimy sami zrozumieć, jaka ukryta logika łączy badacza nieeuklidesowej geometrii, na poły mitycznego niemieckiego pisarza i okrutne morderstwa kobiet na pograniczu meksykańsko-amerykańskim.
Czworo młodych literaturoznawców: Jean Claude’a Pelletiera (z Francji), Piera Moriniego (z Włoch), Manuela Espinozę (z Hiszpanii) i Liz Norton (z Anglii) łączy przyjaźń oraz fascynacja dziełem Benna von Archimboldiego, którego literacka sława jest równie wielka jak tajemnica otaczająca jego osobę: należy on do gatunku pisarzy zaginionych, których nikt go nigdy nie widział. Na wieść o tym, że Archimboldi podobno przebywa w Meksyku, krytycy postanawiają wyruszyć na jego poszukiwanie. Tam, w Santa Teresa (zwierciadlane odbicie Ciudad Juarez okrytego niechlubną sławą „miasta-mordercy kobiet”) dowiadują się o niekończącej się serii okrutnych zabójstw kobiet, gwałconych, torturowanych, których ciała są porzucane następnie na pustyni i miejskich wysypiskach, zbrodni z którymi policja i władze nie mogą albo nie chcą się uporać. To właśnie Santa Teresa, jak również postać zaginionego pisarza są klamrami spinającymi w nierozerwalną całość pięć części powieści, które mogą być czytane jako odrębne historie.
W wydanym pośmiertnie 2666, znajdziemy wszystko, co najbardziej charakterystyczne dla Bolano - otwarte zakończenia, niedopowiedzenie, szkatułkowy i meandryczny sposób snucia opowieści, polifoniczną narrację wchłaniającą i mieszająca rozmaite głosy, przeróżne rejestry czasem pozornie niemożliwe do pogodzenia - wszystko, co, cytując Susan Sontag, uczyniło z niego „najważniejszego i najbardziej podziwianego powieściopisarza języka hiszpańskiego jego pokolenia”. Jeden z bohaterów powieści, kupując leki dla córki, wdaje się, jak to bywa u Bolano, w literacką dyskusję z aptekarzem, a potem zastanawia się: „Jakiż to smutny paradoks, pomyślał Amalfitano. Już nawet oświeceni farmaceuci nie mają odwagi sięgnąć po wielkie dzieła, niedoskonałe, gwałtowne, te, które torują drogę w nieznane. Wybierają doskonałe wprawki wielkich mistrzów. Chcą widzieć wielkich mistrzów podczas szermierczych sesji treningowych, ale nie obchodzą ich prawdziwe batalie, gdzie wielcy mistrzowie walczą z tym czymś, z tym czymś co przeraża nas wszystkich, tym czymś, co nas paraliżuje i bierze na rogi, i jest krew, i śmiertelne rany, i smród”.
2666 jest właśnie taką właśnie książką – gwałtowną, niedoskonałą, torującą drogę w nieznane, prawdziwą i ostatnią batalią Bolano z tak doniosłymi tematami jak zło i szaleństwo, miłość i śmierć.