Wydanie 2009 oprawa twarda 215 Polesie to kraina uznawana za jedną z najdzikszych, najmniej zbadanych w dawnych granicach II Rzeczypospolitej. Krzysztof Hejke od kilku już lat podróżuje na rozlewiska Polesia, dokumentując i poszukując tego, co było jego istotą od wieków. Oprócz przyrody fotografuje ocalałe wśród postkomunistycznego banału drobne enklawy historii: dwory z resztkami szlacheckiej, zaściankowej przeszłości, ostoje pamięci i zapomniane cmentarze. Poznaje miejsca ukrycia dawnych pomników powstańczych, rozebranych w noc poprzedzającą wejście armii ``najbardziej wyzwoleńczej``. Bywa, że dom wita go zapachem chleba z mąki gryczanej i dzieli się prastarym przepisem na pranie koszuli w popiele ugniatanym nogami. Przemieszczając się szlakami wodnymi łodzią lub kajakiem w palosadzie z trzcin, w bagiennych ostępach odnajduje starodawne barcie - kłody z pszczołami i poznaje życie historycznych pszczelarzy. Obserwuje, jak ten wyjątkowy układ symbiozy człowieka i przyrody dziczeje i staje się typowym obrazkiem postsowieckiej prowincji, starając się sprostać nowym zadaniom państwa białoruskiego. Odwiedza miasta i wsie, dociera do miejsc, których próżno szukać w przewodnikach.
Wydanie 2010r.
Oprawa twarda.
Strony 208.
Format 23,5x32,0cm.
Huculszczyzna... Dziś słowo to mieści w sobie znacznie więcej niż tylko zwięzłe nazwanie krainy etnogeograficznej obejmującej część Karpat Wschodnich. Dla nas, spadkobierców tej a nie innej tradycji cywilizacyjnej, nadal pozostających w kręgu historyczno-kulturowym kształtowanym etosem czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów i dwudziestolecia międzywojennego, a jednocześnie naznaczonych doświadczeniami i przemianami stulecia dwudziestego, Huculszczyzna to już czas przeszły i bezpowrotnie dokonany. To dzisiaj mit i legenda. Pozostały jednak góry i ludzie - zespoleni z nimi nieodłącznie oraz trwający w wymiarze transcendentnym, wypełnieni ową Vincenzowską, zapisaną w starych rewaszach \"prawdą starowieku\"...
Jan Skłodowski
Przemierzałem Karpaty Wschodnie wielokrotnie, dziwiąc się ich dzikości. W puste przestrzenie między szczytami wdzierałem się na nartach, tnąc śnieżny obrus odwiecznej zimowej ciszy. Przekraczając granice i obszary kulturowej przynależności, docierałem do tej górzystej krainy rozmaitymi drogami. Ona zaś trwała niepodatna na zmiany; z jednej strony romantycznie archaiczna, z drugiej - tragicznie zaniedbana i skazana na status swoistego rezerwatu. Dotykałem śladów minionej cywilizacji, którą zatrzymał historyczny kataklizm. Huculi i Bojkowie w swej gościnności odkrywali przede mną tę żywą księgę obrazów. W tych oddalonych od cywilizacji dolinach ostały się prastare zwyczaje, tutaj wypracowano sposoby przetrwania w tym nader surowym klimacie.
Po tej krainie chciałbym Państwa oprowadzić.
Krzysztof Heike.