Dwudziestokilkuletni Waldemar postanawia po raz pierwszy wyjechać na wakacje za granicę, by trochę pozwiedzać, a także poszukać sezonowej pracy. Zwraca się więc o radę do swego sąsiada, pana Kuki – niegdyś turysty zarobkowego, który o krajach tzw. zachodu wie więcej niż niejeden przewodnik. Doświadczony znawca doradza Waldemarowi, gdzie przenocować, jak się zachować, na co się godzić, a czego unikać. To za jego namową Waldemar decyduje się za cel podróży obrać Wiedeń i wkrótce rozpoczyna swoją podróż w autobusie wiozącym Polaków trudniących się detalicznym przemytem i pragnących pracować we Wiedniu „na czarno”. Już pierwszy dzień pobytu na zachodzie będzie dla Waldemara początkiem rozczarowań, nieuchronnych zmian i zalążkiem dorosłego życia. Pełna humoru i ironii powieść Polaka mieszkającego w Wiedniu.
Juliusz Werkazy, niepozorny mężczyzna ubrany zwykle w spodnie z taniego materiału i brązową marynarkę, jest detektywem starej daty. I nie ma na swoim koncie żadnych wielkich sukcesów. Dlaczego więc tajemniczy założyciel miasta Kalino właśnie jego prosi o pomoc? Telefon, który Juliusz Werkazy odbiera któregoś ranka, niczym wielkie koło zamachowe uruchamia cały ciąg zdarzeń. Wkrótce Juliusz Werkazy siedzi w pociągu jadącym do miasta, którego granice mało kto ma okazję przekroczyć. Cztery wagony wtaczają się na peron dworca w Kalinie niczym szczelnie zamknięty sejf. I zaraz po przybyciu detektywowi przedstawia się założyciel miasta F. Osmos, mówiąc: „Wybraliśmy pana nieprzypadkowo. Ale proszę pozwolić mi przedstawić sedno sprawy: kilka dni temu w Kalinie doszło do pierwszego śmiertelnego przypadku”. Werkazy ma jak najszybciej wyjaśnić przyczyny tragedii. W tym celu musi jednak poznać tajemnicę Kalinian: wygląda na to, że nikt w tym mieście nie ma więcej niż trzydzieści lat.
F. Osmos nie powiedział też Werkazemu całej prawdy… W magicznej, w fascynujący sposób staroświeckiej powieści detektywistycznej Radka Knappa co rusz pojawiają się postaci, których nie sposób zapomnieć.
Podróż do Kalina to krytyka rzeczywistości konsumpcji. Kalino z książki Knappa rządzone jest przez „założyciela”, który czuwa i chce wszystkim kierować. Świat jak u Lema… Literacka przestroga.