Wydanie 2012r.
Oprawa broszurowa.
Strony 400.
Format 14,5x20,5cm.
Dwuwątkowo rozwijająca się opowieść o miłości rzucona jest na tło historyczne wojen włoskich i wzbogacona opisami dzieł Luiniego, którego mistrzem był da Vinci.
Z bitwy pod Pawią w 1525 roku nie wraca Lorenzo di Saronno, tylko jego giermek. Nieutulona w bólu żona Lorenza, piękna Simonetta, odkrywa, że znalazła się w nędzy. Szuka pomocy u bogatego, a wyklętego przez miasto Żyda Manodoraty, a jednocześnie decyduje się pozować za pieniądze malarzowi, Bernardinowi Luiniemu, który dekoruje freskami kościoł w Saronno. Artysta i modelka zakochują się w sobie, ale przyłapani przez giermka, zostają przez niego zadenuncjowani. Czy ich miłość wytrzyma ciężką próbę rozstania? Co będzie, gdy okaże się, że Lorenzo jednak żyje?
Wydanie 2012r.
Oprawa broszurowa.
Strony 526.
Format 14,5x20,5cm.
Malownicza, romantyczna i pełna przygód opowieść o piętnastowiecznych Włoszech osnuta wokół Primavery, jednego z najsłynniejszych obrazów Botticellego.
Luciana Vetra, piękna florencka prostytutka i modelka, pozuje do obrazu mistrza Botticellego. Jej lekkie prowadzenie się budzi niepokój młodego nowicjusza zakonu franciszkanów, który za wszelką cenę chce sprowadzić dziewczynę z powrotem na drogę cnoty. Bez skutku, Luciana ani myśli porzucać intratnego zajęcia... Do czasu. Pewnego dnia, z niezrozumiałych dla dziewczyny powodów, w trakcie luźnej rozmowy, mistrz Botticelli dostaje nagle szału i wyrzuca modelkę bez słowa wyjaśnienia i, co ważniejsze, bez zapłaty. Urażona i wściekła Luciana zabiera z otwartego schowka karton, czyli model obrazu w pomniejszonej wersji. Na jego miejscu zostawia ofiarowaną jej wcześniej przez mnicha broszurę nawołującą do życia w cnocie...
Ten niewinny z pozoru żart ma śmiertelne skutki - wokół Luciany i brata Guido zaczynają ginąć ludzie. Prostytutka i franciszkanin muszą trzymać się razem, inaczej staną się łatwym łupem dla prześladowców... Zmuszeni do ucieczki, krok po kroku zbliżają się do odkrycia tajemnicy Primavery, obrazu na którym zaszyfrowano zrozumiałe jedynie dla garstki wtajemniczonych wiadomości...