Wydanie 2010r.
Oprawa broszurowa.
Strony 572.
Format 14,5x20,5cm.
Ta pośmiertna książka, przygotowana do druku przez syna autora, jest doskonałym sprawdzianem szczerości. To podróż niezmordowanego globtrotera, który starał się doprowadzić do końca swoje ostatnie dziennikarskie śledztwo. Chciał odnaleźć sens choroby, śmierci, cierpienia. Aby tego dokonać, trzeba było wielkiego dziennikarza. Jednego z największych na świecie.
Wydanie 2012r.
Oprawa twarda.
Strony 172.
Format 15,0x20,5cm.
Świat po 11 września 2001 roku nie jest już taki sam jak przedtem - to przekonanie w pełni podzielał znany włoski dziennikarz i podróżnik, mistrz współczesnego reportażu Tiziano Terzani, czemu dał wyraz w cyklu siedmiu listów zawartych w zbiorze Listy przeciwko wojnie. Część z nich była publikowana w prasie (polemizowała z nimi między innymi Oriana Fallaci), część pozostawała jedynie w maszynopisie. Terzani przeciwstawia się w nich kontynuowaniu wojny, która nie rozwiązuje konfliktu, a jedynie pogarsza sytuację. Zamiast bomb proponuje dialog. Otwarcie na inną kulturę pozwoliłoby jego zdaniem zrozumieć motywy działania przeciwnika i dostrzec w nim nie tylko wroga i terrorystę, ale także człowieka. Tiziano Terzani postawił sobie za cel wywołanie dyskusji, nakłonienie czytelnika do chwili zastanowienia i świadomego, samodzielnego zajęcia stanowiska. Jego listy to ważny głos w debacie o sensie wojny i przejmująca odpowiedź na pełne nienawiści hasła - czy to płynące ze Wschodu, czy z Zachodu.
Lubię pisać listy. Zawsze myślałem, że gdybym urodził się w bogatej rodzinie i trzysta lat temu tam, gdzie urodziłem się w biedzie, we Florencji, chciałbym tylko podróżować po całym świecie, żeby pisać listy. Dziennikarstwo do pewnego stopnia pozwoliło mi robić coś podobnego, ale byłem ograniczony ilością miejsca, terminami, wymogami języka. Teraz w końcu mogę po prostu pisać listy.
(fragment)
\"Terzani przez ponad trzydzieści lat próbował przeniknąć sekret kultury oraz mentalności społeczeństwa Wschodu, żeby przetłumaczyć Europejczykom ten wciąż egzotyczny i niedostępny krąg znaków. [...] To przykład mądrego dziennikarstwa, od którego zaczyna się historia.\"
\"Polityka\" (z recenzji W Azji)
\"Mimo grożących mu niebezpieczeństw, Terzani przekroczył zakazane wrota, by opowiedzieć światu, jakie były ówczesne Chiny. To, co go spotkało, najlepiej pokazało charakter tego kraju.\"
\"South China Morning Post\"
Ryszard Kapuściński uważał go za wielkiego reportera, którego twórczość można czytać jak poezję.
Podróżowanie było dla Tiziano Terzaniego formą istnienia. Kiedy dowiaduje się, że jest ciężko chory, instynkt podpowiada mu, by wyruszyć w podróż. Ale ta podróż różni się od innych. Jest najtrudniejsza, bo każdy krok może być wyborem między rozumem a szaleństwem, między nauką a magią.
Z długiego pobytu w Nowym Jorku, a potem w \"alternatywnym\" ośrodku w Kalifornii rodzi się niepokojący portret Ameryki. Włóczęga po Indiach, w tym trzy miesiące spędzone w jednym z aśramów, pozwala Terzaniemu dostrzec duchowość tego kraju. Autor poznaje medycynę tybetańską i chińską, jogę i energoterapię. Przypadkowe spotkanie ze starym mędrcem w Himalajach - choć zapewne nic nie zdarza się przypadkiem - wyznacza koniec wędrówki. Pośród ciszy wspaniałej przyrody Terzani dochodzi do wniosku, że najważniejsza jest harmonia ze światem i samym sobą: trzeba umieć patrzeć na niebo i być chmurą, trzeba \"słyszeć melodię\".
Wydanie 2009
stron 528
format 14,5 x 20,5 cm
oprawa broszurowa
Tiziano Terzani należał do ścisłej światowej czołówki dziennikarzy - co wielokrotnie podkreślał w swoich wypowiedziach Ryszard Kapuściński. Odkąd w 1965 roku Terzani poleciał do Tokio, jeszcze jako sprzedawca maszyn do pisania Olivetti, pokochał Azję i poświęcił jej całe swoje życie - zawodowe i prywatne. Głodny świata, wiedzy, wrażeń i nowych znajomości podróżował po Birmie, Laosie, Kambodży, Wietnamie, Indonezji, Mongolii i Malezji. Od 1971 roku mieszkał wraz z rodziną w Singapurze, Chinach (skąd został wydalony za swoją publicystykę), Hongkongu, Japonii, Tajlandii i Indiach. Wybór artykułów, listów i zapisków prowadzonych od pierwszego pobytu w Tokio, który składa się na książkę W Azji, to jego opus magnum. Kompendium wiedzy o kontynencie azjatyckim i kronika dziejów najnowszych. Książka, od której nie można się oderwać.
Niezawodny instynkt Terzaniego wiódł go zawsze do centrum wydarzeń. Reporter był w Laosie po wkroczeniu partyzantów komunistycznych do Wientianu i w Phnom Penh tuż przed zdobyciem miasta przez Czerwonych Khmerów. Jako jeden z nielicznych dziennikarzy zachodnich widział wkroczenie sił Wietkongu do Sajgonu w 1975 roku; to właśnie z jego relacji, opublikowanej w tygodniku \"Der Spiegel\", świat poznał szczegóły tego wydarzenia. Interesowała go nie tylko rola świadka wielkiej historii. Pozostawił wzruszające opisy, które są dowodem jego niezwykłej fascynacji azjatycką codziennością. Nieustannie próbował ją zrozumieć, zachowując ogromny szacunek dla ludzi i obyczajów.
Wydanie 2011r.
Oprawa broszurowa.
Strony 574.
Format 14,5x20,5cm.
Nadzwyczajna podróż i niezwykła książka, w której Tiziano Terzani zdołał uchwycić moment ostatecznego upadku radzieckiego mocarstwa. To relacja na żywo z tego przełomowego wydarzenia, ale również bujna galeria najrozmaitszych postaci, osobliwy opis różnorodnych kultur, opowieść o legendarnych miastach, a także nieznanych, pozostawionych na marginesie historii miejscach, ukazująca jednocześnie ślady przeszłości i zwiastuny nowej ery.
Wydanie 2011r.
Oprawa twarda.
Strony 356.
Format 14,5x20,5cm.
Chiny były pasją Terzaniego. Fascynowały go, stanowiły kraj pełen niespodzianek, niezbadany, tajemniczy. W 1980 roku pisarz razem z rodziną zamieszkał w Pekinie. Przez ponad cztery lata próbował żyć jak przeciętny Chińczyk: stał się Dengiem Tiannuo, posłał dzieci do lokalnej szkoły, hodował świerszcze i jeździł na rowerze. Dotarł do miejsc, do których turyści nie mieli wstępu. Rozmawiał z ludźmi, z którymi jako zagraniczny dziennikarz nie powinien był rozmawiać. Zobaczył kraj zupełnie inny od iluzorycznej wizji przedstawianej na Zachodzie przez rządowych funkcjonariuszy i reżimową prasę. To nie były Chiny Deng Xiaopinga, to był kraj zwykłych ludzi, rozdarty między bogactwem tradycji a biedą wynikającą z dyktatury, ogłuszony kakofonią propagandy, obarczony balastem maoizmu. Terzani opisał cenę błyskawicznego rozwoju i pędu ku nowoczesności - pogłębienie różnic społecznych, zaostrzenie sprzeczności między miastem a wsią, zniszczenie dziedzictwa wielowiekowej kultury. Nie unikał tematów drażliwych i trudnych, jak kolonizacja Tybetu czy kontrola urodzin. Także za to został poddany reedukacji i wydalony z kraju. Zdążył jednak poznać Chiny - te skrzętnie ukrywane przed okiem Zachodu. Udało mu się przekroczyć zakazane wrota.
Wydanie 2011r.
Oprawa twarda.
Strony 522.
Format 15,0x20,5cm.
Teksty legendarnego włoskiego dziennikarza, korespondenta niemieckiego tygodnika \"Der Spiegel\", pisane na przestrzeni dwudziestu pięciu lat m.in. w Japonii, Kambodży, Laosie, Chinach, Indiach i Pakistanie - oto książka W Azji. Terzani po raz pierwszy trafił na kontynent azjatycki w 1965 roku, jeszcze jako sprzedawca maszyn do pisania marki Olivetti. Dlaczego zachwycił się Azją?
\"Pojechałem tam w poszukiwaniu \"innego\", wszystkiego, czego nie znałem, w pogoni za ideami, ludźmi znanymi mi tylko z lektury. Zacząłem od nauki języka chińskiego, ponieważ pragnąłem zamieszkać w Chinach i zobaczyć maoizm na własne oczy; przyjąłem stanowisko korespondenta wojennego, gdyż uważałem, że to, co dzieje się w Wietnamie, jest również moją sprawą. Reszta przyszła sama, w tym także wybór krajów, w których miałem mieszkać; wybór za każdym razem dokonywany przez całą rodzinę, pod wpływem szczególnego zainteresowania, nigdy z osobistej wygody albo cudzego nadania.\"
fragment
Był świadkiem wielu wydarzeń historycznych, niekiedy nawet - jak w przypadku wkroczenia wojsk Vietcongu do Sajgonu w 1975 roku - jedynym dziennikarzem z Zachodu. Potrafił jednym rzutem oka ogarnąć całość opisywanych zdarzeń, a jednocześnie cechowała go ogromna dbałość o szczegół. To dlatego jego teksty tak wiernie oddają atmosferę przerażenia w Pekinie po masakrze na placu Tiananmen, paniki na ulicach Phnom Penh przed wkroczeniem Czerwonych Khmerów, ale też dusznego erotyzmu japońskich love hotels.