Misja ISAF w Afganistanie dobiega końca, a wraz z nią kilkunastoletnie zaangażowanie Wojska Polskiego w konflikty „na drugim końcu świata”. Żołnierze wracają do domów, ale czy wrócą z wojny? Czy „stamtąd” w ogóle da się wrócić?
Co czeka weteranów w kraju, w którym toczy się cyniczna gra między rządem a opozycją? Gra, w której problem wojennej traumy to doskonały pretekst, by dołożyć politycznemu konkurentowi.
Co dalej z armią, która po Iraku i Afganistanie przeżywa kryzys? Czy ambitny plan modernizacji nie okaże się mrzonką?
(Nie)potrzebni, najnowsza powieść Marcina Ogdowskiego, to wojenny dramat i polityczny dreszczowiec w jednym. Autor zabiera nas do ogarniętego chaosem Afganistanu, do „ludzkiej naprawialni” w Ramstein, w zacisze ministerialnych gabinetów. W jednej chwili jesteśmy świadkami krwawej potyczki na Highway One, by zaraz potem znaleźć się w domu wdowy po żołnierzu samobójcy. Książka, będąca swoistym rozrachunkiem Autora z tematyką „polskiego Afganistanu”, to momentami bardzo bolesna lektura. Niezwykle aktualna także z powodu wydarzeń na Ukrainie, które prowokują do przemyśleń nad stanem polskiej armii, jej pozycją w społeczeństwie i strukturach państwa.
Wydarzenia w wiosce Nabud Khel do złudzenia przypominają przypadek Nangar Khel, a szczególnie reakcję polityków i świata mediów. Pierwsi dbają tylko o swój wizerunek i o to, żeby broń Boże coś im nie zaszkodziło. Jedyną jaśniejszą gwiazdą w tym towarzystwie jest wiceminister obrony narodowej, emerytowany generał, wcześniej jako dowódca bardzo popularny wśród swoich podwładnych. Dziennikarze (też poza małymi wyjątkami) gonią za tanią sensacją i tytułami, które pomogą im zdobyć więcej czytelników. Identycznie było w roku 2007.
Gen. bryg. Jerzy Wójcik
Autor trafnie oddał nie tylko realia służby polskich żołnierzy w Afganistanie, lecz także w nie mniej udany sposób opisał wewnętrzne napięcia istniejące w siłach zbrojnych oraz chore mechanizmy decyzyjne trapiące świat bieżącej polityki, gdzie brzemienne w skutki rozstrzygnięcia podejmowane są niejednokrotnie pod przemożną presją przypadkowego, chaotycznego i niepełnego przekazu medialnego. Wniosek ogólny, jaki wypływa z lektury książki, może być potwierdzeniem starej jak świat maksymy, iż pierwszą ofiarą działań wojennych zawsze jest prawda.
Andrzej Wojtas, redaktor naczelny MMS „Komandos”
Tylko jedna osoba może uratować honor żołnierza Wojska Polskiego. Zszargany przez media, opluwany przez społeczeństwo i pogardzany przez polityków stał się wart tyle, co tłumaczenia morderców niewinnych dzieci. Polacy w kraju już wydali wyrok. Śmierć bezbronnych cywilów w wiosce, w której wcześniej zabito jednego z żołnierzy, musi być wynikiem zemsty. Zwłaszcza że wszyscy widzieli filmik, na którym Polak krzyczy: „Dobijam rannego psa!” i strzela, stojąc pośród ciał…
Wojna w Afganistanie toczy się nie tylko pomiędzy żołnierzami i talibami. To także polityczna potyczka w kraju, zręcznie podjudzana przez medialną machinę zniekształcającą informacje docierające z prowincji Ghazni. Nie ma w nich miejsca na żołnierskie braterstwo, ponadludzkie poświęcenie, paraliżujący strach przed wyjazdem na patrol czy nieopisany ból po stracie przyjaciela, który zginął w wybuchu miny pułapki. Liczy się tylko to, że ktoś zabija Polaków, albo – co gorsza – zabijają Polacy.
Debiutancka powieść Marcina Ogdowskiego jest książką przełomową. Po raz pierwszy w historii najtrudniejszej „misji stabilizacyjnej” w dziejach polskiego wojska Czytelnik ma szansę przekonać się, jak bardzo jego wizja wojny – wykreowana przez prasę, radio i telewizję – różni się od rzeczywistości. W książce fikcję stanowią bowiem tylko wydarzenia. Problemy wojskowych, kłamstwa polityków i manipulacje dziennikarzy są, niestety, prawdziwe. I tak samo zabójcze, jak podkładane przez talibów bomby.